09.02.2005 :: 14:27
Witam! Dzisiaj byłam u lekarza... Musze się duzo oszczedzac a poza tym wszystko jest dobrze z dzieciaczkiem Tylko w moim sercu panuje straszny chaos ;( Czasami się zastanawiam po co ja żyję? Dlaczego to właśnie mnie wszystko to spotkało? Czemu umiem kochać? Gdybym nie umiała to bym nigdy nie cierpiała... Nie znam odp na te pytania. Ból jaki mi teraz (od wczoraj) towarzyszy w sercu jest straszny ;( Chciałabym już nie czuć tego... Mieć córeczkę i być szczęśliwą ;( Cały czas płaczę... Moje serce Go (ojca dziecka) bardzo kocha ale nie umie się pogodzić z tym wszystkim. Z tym jak mnie olewająco traktuje i jak bardzo czuję się przez to niepotrzebna!!! Ja wiem że mam dziecko i to najważniejsze ale ja bym chciała mieć normlany dom... Taki z tatą i mamą, otoczony miłością Czy ja tak wiele chcę? Brzuszek już jest coraz większy, a ja czuję się coraz bardziej nikomu niepotrzebna... Będę sama chodzić na spacery, sama wychowywać - taką widzę przyszłość... Ona mnie przeraża, bo każdy potrzebuje miłośći, to normlane... Czemu rani się tą osobę którą sie kocha najbardziej? On mi zadaje ból wprost do serca i tak się zastanawiam ile to potrwa? Ile to wytrzymam? ;( A jak Julia tego nie wytrzyma? Ja bym się poddała, zrobiła co najgorsze gdyby coś się jej stało, a jego bym znienawidziła do końca życia! Ja myślałam że człowiek który bedzie ojcem zamyka sie w jakimś światku ze swoją kobietką i dzidziusiem i żyją sobie tak... Nie wiedzialam że można wtedy najbardziej potrzebować wolności jak się dzieje z ojcem Małej :/ Wiem, że głupia jestem że tak cierpię sobie i jestem z nim i tkwię w tym związku ale... Ja nie umiem się odciąć! Nie umiem żyć sama albo nawet próbować, to za silne poprostu ;( Boję się każdej kłótni bo znowu ja będę na tym najbardziej cierpieć... Ja i Julia... On jest szczęśliwy że nie będzie pełnił pełnej roli ojca (czyli 24/h) bo będzie miał wtedy wolność, której mu BARDZO brakuje... I w tym wszystkim zawsze ja jestem winna ;( Co to za życie?